Życie za bitcoiny - Warszawa

By | wtorek, 12 maja 2015 Napisz komentarz

Niniejszy post jest efektem ubocznym mojej wycieczki do Stolicy. Chociaż nie do końca. Właściwie już na etapie planowania wyjazdu wiedziałem co chcę zrobić - przynajmniej w ogólnym zarysie. Wiedziałem, że chcę się najeść, najlepiej dobrze najeść, za bitcoiny, a całą tę przygodę opisać na blogu i poprzeć materiałem dowodowym w postaci zdjęć. Oczywiście to miała być tylko jedna z licznych atrakcji całej eskapady… Zatem nie. Niniejszy post wcale nie jest efektem ubocznym mojej wycieczki do Stolicy.

Prekursorem być!

Pionierzy zawsze mają trochę pod górkę. Pierwsze samochody czy pierwsze samoloty nie były ani wygodne, ani bezpieczne, ani tym bardziej łatwodostępne. W przypadku Bitcoina problem bezpieczeństwa jest rozwiązany. Zakładamy, że architektura systemu i wykorzystanie solidnej kryptografii, przy świadomym i umiejętnym użyciu, zapewnia wysoki poziom bezpieczeństwa. Płatność kryptowalutą jest wygodna, ale o tym jeszcze troszkę później napiszę. Natomiast gorzej sprawy wyglądają, jeśli chcemy znaleźć miejsce, w którym możemy zapłacić bitcoinem, a w szczególności, gdy chcemy coś zjeść:> Szukając miejsca, gdzie można dostać strawę w Warszawie, korzystałem z serwisu coinmap.org, który jest interaktywną mapą miejsc akceptujących płatność bitcoinem. Bardzo przydatne narzędzie. Szkoda tylko, że liczba restauracji i knajpek jest tak mała. Na całą stolicę Polski przypada raptem kilka miejsc - jesteśmy je w stanie policzyć, korzystając z palców jednej ręki.

Jedzenie za bitcoiny nie jest łatwodostępne. No cóż, taki jest koszt bycia pionierem;P

Jadłodajnia


Poprzedni akapit był przydługi, więc teraz konktret: gdzie zjadłem? Koniec końców wybór padł na “Bobby Burger” - restaurację serwującą hamburgery. Lubimy frytki, lubimy smażoną krowę, a jadłodajnia to przyjaźnie wyglądająca sieciówka. Lokal przy ul. Emilii Plater, niedaleko Pałacu Kultury i Nauki, chwali się możliwością płatności bitcoinami, a bliskość dworca kolejowego Warszawa Centralna była dla nas (Piesełfanki i mnie) w tym czasie dodatkowym atutem:)

Bende go zjat! 
Omnomnomnomnomnomnom
Pytanie za sto punktów. Czy to są same środkowe?

Klimat w knajpce bardzo miły, wystrój ciekawy. “Bobby Burger” ma swój styl. Ceny też dobre, tym bardziej, że los się do nas uśmiechnął… przyszliśmy w poniedziałek, a w poniedziałki podstawowy zestaw w cenie burgera:) Za 12 zł (oczywiście płaciliśmy równowartością dwunastu złotych w bitcoinach) dostajemy dobrego burgera z dużymi, grubymi frytkami, a nie jakimiś cienkimi i przesolonymi wypierdkami. W cenie zestawu nie ma picia, toteż dokupiliśmy sobie lemoniadę i sok wiśniowy, ale porównując do tego, co możemy za takie pieniądze kupić np. w McDonald’s, to naprawdę warto odwiedzić Bobby’ego:)

Ja też!
Widok ogólny
Na pierwszym planie koszyki na sztućce, słomki, solniczki i pieprzniczki.
Na drugim planie Lamassu.
Na trzecim planie jakiś Pan.

Płatność

Zapłata za jedzonko, jak to w Bitcoinie, szybko, łatwo i wygodnie:) Dwa zestawy hamburgerów z frytkami + lemoniada + sok wiśniowy kosztowały 41,54 mBTC (milibitcoina), tj. 0,04154 BTC. Płaciłem telefonem komórkowym z systemem Android i zainstalowanym Bitcoin Wallet. Procedura była taka, że  Pani pokazała na swoim tablecie kod QR - to jest coś, co wygląda mniej więcej tak:

Kod QR zawierający zakodowane informacje dot. szczegółów płatności.

Ja swoim telefonem kod zeskanowałem, wyskoczyły mi przed oczami informacje różnorakie: komu, ile i za co. Potwierdziłem naciskając paluchem “Wyślij” i voila! Można czekać na bułę.

Płatność, druga część historii

Wcześniej nie opisałem wszystkiego dokładnie. Pominąłem pewne “kwestie”, żeby nie zaburzać obrazu, jaki chciałem wykreować odnośnie wykorzystania kryptowaluty w praktyce. Teraz spieszę z poprawkami do poprzedniego opisu:D Pragnę zaznaczyć, że nie powinno to zniszczyć wizji Bitcoina jako cudownego środka płatniczego, tylko dlatego, że wystąpił mały, maciupeńki wyjątek potwierdzający regułę.

Aby wiernej relacji uczynić zadość, muszę przyznać, że (tym razem) płatność bitcoinami nie była szybka. Co więcej, była dla mnie trochę stresująca… No bo Pani pokazała na swoim tablecie kod QR (jak w poprzednim opisie), ja swoim telefonem kod zeskanowałem (jak w poprzednim opisie), wyskoczyły mi przed oczami informacje różnorakie: komu, ile i za co, potwierdziłem naciskając paluchem “Wyślij (jak w poprzednim opisie;)) i czekam… czekam… czekam… mija 5 sekund… czekam… mija 10 sekund, mija 30 sekund i już wiem, że coś to wszystko trwa za długo… czekam jeszcze. Od kilku sekund jestem już zestresowany, robi się ciepło, przebieram nogami niecierpliwie i zaczynam się pocić. Jest duszno. Pot spływa po plecach wzdłuż kręgosłupa, coraz niżej. Spływa po lędźwiach i złośliwie nie chce się zatrzymać, tylko leci w dół jak narciarz porwany przez lawinę. Ja również czuję się jak porwany przez lawinę. W końcu kliknąłem “Wyślij” i teraz już nic ode mnie nie zależy:> 100 dziwnych myśli naraz. Pewnie znacie to uczucie - stresujecie się, choć nie powinniście, jest Wam głupio, choć nie wiadomo dlaczego, jest też trochę wstyd, choć nie ma powodu. Coś jak z pikaniem bramek przy wyjściu z Empiku.

Na szczęście, po kilku kolejnych sekundach, finał miał pozytywne zakończenie. Okazało się, że ktoś odłączył terminal w “Bobby Burgerze”, a i u mnie wystąpiły chwilowe problemy z siecią. Płatność doszła, paragon wydrukowany, emocje opadły. Wreszcie można było usiąść i popijając smaczną lemoniadę, ze spokojem ducha czekać na burgery. Jedzenie wynagrodziło nam ten cały niepotrzebny stres:)

Zdjęcie ukazujące niedostosowanie się do zaleceń twórcy oprogramowania
 (dolna część ekranu telefonu).
Lepiej zrobić sobie kopię bezpieczeństwa, zanim zrobimy sobie kuku;)

Jeszcze nie czas

Życie za bitcoiny, rozumiane jako życie, w którym płacimy za dobra i usługi bitcoinami, a abstrahując od życia za “zwykłe” pieniądze zarobione na bitcoinach, to na razie życie ciężkie i ograniczone. Niewiele jest jeszcze miejsc, w których zapłacimy kryptowalutą. Niedawno zwiedzając Wrocław - piękne i duże miasto (ponad 630 tys. mieszkańców), nie znalazłem żadnego lokalu, w którym mógłbym zapłacić moją ulubioną walutą:( Skoro czwarte największe miasto w Polsce nie ma ani jednej knajpki akceptującej kryptowaluty, pokazuje to jak wiele jeszcze zostało do zrobienia. Pokazuje to również, jak potencjalnie duży jest rynek, na który mogą wejść firmy związane z Bitcoinem, obsługą płatności, etc.

Kilka fotek z Warszawy

Co by urozmaicić trochę bloga, wrzucam również kilka poglądowych zdjęć ze stolicy. Bardzo ciekawa była przechadzka po Pradze - już wcześniej powstał plan, aby zobaczyć kilka miejsc (wyglądających na nietknięte od jakichś siedemdziesięciu lat), a jednocześnie nie dostać w ucho od autochtonów w trakcie łażenia po takich różnych “klimatycznych” zakamarkach ;)

Nie burzyć!
Nie burzyć!








Tiaaaaa...
Never say no to panda!
Jeszcze raz Pałac Kultury i Nauki. Tym razem w tęczowym wydaniu:)


Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: