Zabezpieczenie środków użytkowników na giełdach kryptowalut to największe wyzwanie dla firm działających w tej branży. |
Trzy największe polskie giełdy bitcoinów zhakowane!
Jak udało nam się dowiedzieć, giełdy: bitmarket.pl, bitbay.net i bitcurex.com, największe polskie giełdy wymiany kryptowalut padły ofiarą hakerskich ataków, w wyniku których utraciły ponad 150 tys. BTC (dokładnie 150 401 BTC)! O szczegółach będziemy informować na bieżąco!
Aktualizacja 1:
Kolejna duża giełda z problemami. Wg anonimowego użytkownika o ksywie rabbit, z giełdy bitmarket24.pl wyparowało 1000 BTC, których wartość wg obecnego kursu (~950zł) wynosi około 1 042 015 PLN !!!
Aktualizacja 2:
Złych informacji ciąg dalszy. Udało nam się ustalić, że w jakiś sposób (jeszcze nie wiemy jak), skradziono cold wallety! Jeśli ta informacja się potwierdzi, będzie to najprawdopodobniej pierwszy przypadek kradzieży cold walletów na taką skalę.
Dla przypomnienia użytkownikom mniej zaznajomionym z kryptowalutami - poważne giełdy, ale także zwykli użytkownicy dbający o bezpieczeństwo swoich "kryptofinansów", dzielą środki na tzw. hot wallet i cold wallet. W cold wallecie powinna znajdować się większość bitcoinów i taki portfel jest odłaczony od internetu, aby zabezpieczyć się przed hakerami (klucze dzięki którym mamy dostęp do pieniędzy przechowywane są na zewnetrznych nośnikach danych lub w formie papierowej). W hot wallecie natomiast znajdują się środki na bieżące wydatki, których ew. stratę jesteśmy w stanie przeboleć.
W jaki sposób wykradziono cold wallety? Możliwe, że dane w jakiś sposób wyciekły przez błąd pracownika lub zastosowanie przez atakującego technik, tzw. inżynierii społecznej. Jeśli ktoś pamięta wyczyny słynnego hakera Kevina Mitnicka, zrozumie, jak to się mogło odbywać. Innym wyjaśnieniem mogłaby być po prostu fizyczna kradzież wydrukowanych na papierze kluczy prywatnych cold walletu. Ale w jaki sposób i gdzie przechowywano środki? Tego na razie nie ujawniono.
To był napad! Aktualizacja 3
Pracownica jednej z giełd (pragnie pozostać anonimowa), która ucierpiała w wyniku kradzieży cold walletów, zdradziła więcej szczegółów na temat niedawnych wydarzeń. Jak się okazuje, nie doszło do typowego ataku hakerskiego, lecz do nieprawdopodobnego napadu z użyciem broni, niczym w gangsterskich filmach.
"Było ich trzech, czterech, może siedmiu..." - opowiada pani Katarzyna (imię celowo zmienione). "Myślałam, że zginę", dodaje drżącym głosem. Po dłuższej chwili, która była potrzebna, aby pracownica mogła opanować emocje, zaczyna przedstawiać dalszy ciąg historii. "Wykonywałam swoje rutynowe obowiązki. Przestawiłam papiery, skserowałam cztery strony dokumentów, zaparzyłam kawę. Mleczko, cukier... ale jedną łyżeczkę!". "Zawsze tylko jedną łyżeczkę" - dopowiada, a w głosie pani Katarzyny słychać coraz większą pewność siebie. "Usiadłam przy biurku, a tu nagle, do biura weszli uzbrojeni napastnicy. Wyważyli drzwi. Wszyscy byli bardzo dobrze zbudowani. Bardzo, bardzo dobrze zbudowani... " - tutaj pracownica przerwała swoją myśl. "Weszli do pomieszczenia, gdzie przechowywane były bitcoiny, wyciągneli sejf, zabrali go ze sobą i wyszli. Kiedy trochę ochłonęłam i dotarło do mnie, co się właśnie stało, podeszłam do okna. Oni [napastnicy - przyp. red.] wsiedli do auta i odjechali. Usłyszałam tylko pisk opon". Jaki to był samochód, zapytaliśmy? "Srebrny", taka była odpowiedź pani Katarzyny.
Z zeznań świadków będących na zewnątrz budynku wynika, że były dwie grupy podejrzanych osób, żwawo wsiadających do auta i ruszających z piskiem opon. Podobno uciekli samochodem marki BMW lub Porsche Panamera lub "jakimś dziwnym". Niedawno miał miejsce incydent z udziałem Porsche Panamera. Przypadek?
"Srebrny", "dziwny". Czy tak mógł wyglądać samochód, którym uciekli przestępcy po napadzie na placówki giełd kryptowalut? |
Bankomat wyciągnięty z dyskontu "Biedronka". Również Warszawa. Przypadek? Źródło: tvnwarszawa.tvn24.pl |
0 komentarze: