Kto rządzi kursem bitcoina?

By | czwartek, 2 października 2014 Napisz komentarz
Na pewno wielu z Was słyszało o tym, że jakiś czas temu Bitcoinem zainteresowały się m.in. rząd USA czy Chin. Podobnie jak w reklamach sławni tego świata używając jakiegoś produktu budują jego markę, tak samo i waluta (czy też kryptowaluty) nabiera uznania w oczach inwestorów, gdy ktoś duży ogłasza zwiększenie zaangażowania w walor.

Bitcoin z biegiem czasu staje się coraz popularniejszy. Coraz więcej sklepów i restauracji oferuje możliwość płatności w kryptowalutach, pojawiają się bankomaty, w których można zamienić BTC na walutę fiducjarną. Wolumen na giełdach kryptowalut ciągle wzrasta i osiąga wartość porównywalną z obrotami niektórych spółek notowanych na prawdziwych giełdach papierów wartościowych.

Kto steruje kursem Bitcoina? (foto)
W rynek kryptowalut lokowany jest coraz większy kapitał. Obecnie wszystkie BTC warte są prawie 17 mld złotych:
obecny kurs: 1300 zł
liczba BTC: 13 mln [1]
kapitalizacja: 1300 * 13 mln = 16 900 000 000 zł

, natomiast w momencie najwyższej wartości kursu:
kurs BTC: 3826 zł
liczba BTC: 12 mln
kapitalizacja: 3826  * 12 mln = 45 912 000 000

Dla porównania kapitalizacja KGHM to około 24 mld zł [2], także w BTC zainwestowane są naprawdę spore pieniądze.

Powyższe argumenty skłoniły mnie do zastanowienia się kim są gracze na rynku BTC? Czy na pewno są to wyłącznie entuzjaści kryptowalut, którzy BTC interesują się od początku? Pewne jest, że wielu uczestników rynku to osoby, które dowiedziały się z prasy na temat spektakularnych wzrostów kursu Bitcoina i same zapragnęły spróbować zarobić. Jednak czy to wszyscy? Czy tak wielkie pieniądze nie przyciągnęły również bardziej zamożnych graczy lub instytucji? W moich pytaniach nie chodzi mi o to, kto ma najwięcej BTC, ale o to, kto na co dzień handluje Bitcoinem i steruje jego kursem.

Bitcoin i inne kryptowaluty wydają się być łakomym kąskiem dla dużych graczy lub instytucji, ponieważ:
  1. Wyliczone wcześniej kwoty pokazują, że rynek jest dostatecznie głęboki by lokować w nim większe pieniądze. Dzienny średni wolumen na jednej z zagranicznych giełd to 30 000 BTC/USD, tj. porównywalny z wolumenem dużych spółek z GPW.
  2. Zdaje się, że spora część uczestników giełdy BTC ma bardzo małe doświadczenie inwestycyjne lub tego doświadczenia w ogóle nie ma. Gros graczy będących na rynku zainteresowało się kryptowalutami czytając w prasie o olbrzymich wzrostach kursu BTC i próbując dołączyć do grupy błyskotliwych milionerów. Co za tym idzie, łatwiej im odebrać pieniądze niż na standardowej giełdzie, gdzie prócz drobnych inwestorów uczestnikami rynku są również mniejsze instytucje czy fundusze posiadające sporą wiedzę na temat inwestowania.
Zatem mamy dobre środowisko do "krojenia leszczy". Czy można zaobserwować, że rzeczywiście dochodzi do oczyszczania portfeli niedoświadczonych graczy? Jako że moim głównym narzędziem jako inwestora jest analiza wykresów, chciałbym przedstawić swój punkt widzenia, a w analizach będę używał metody podaży i popytu (supply demand trading).

Pierwszym przejawem mogącym potwierdzać, że na rynku BTC działają większe instytucje jest obecność dużych świec - oznaczających znaczny skok kursu. Jednak nie chodzi tutaj o każdą dużą świecę. Wszystko musi mieć kontekst! Przeważnie duże świece oznaczają po prostu entuzjazm, bądź panikę na rynku i często są reakcją na dane mające wpływ na BTC. Mnie chodzi o świece występujące w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie, wywołane sztucznie by wymusić kupno lub sprzedaż BTC przez innych uczestników rynku. Standardową sztuczką wykonywaną przez instytucje, jest wygenerowanie dużej świecy wzrostowej zachęcającej uczestników do kupna, podczas gdy sami będą sprzedawać (dystrybuować). Analogicznie w drugą stronę. Spójrzcie na wykres:



Zgodnie z powyższym rysunkiem wydaje się, że duża zielona świeca z wykresu miała na celu zachęcenie ludzi do kupna BTC, podczas gdy jakiś spory uczestnik rynku w tym samym czasie sprzedawał BTC.

Kolejna obserwacja - w jaki sposób zachowywał się kurs po osiągnięciu swojego szczytu w listopadzie/grudniu ubiegłego roku:



Nawiązując do załączonych rysunków i tego, o czym wcześniej napisałem - najważniejsze w analizowaniu wykresów jest określenie, gdzie znajduje się największa liczba zleceń. Gracz posiadający bardzo dużą ilość danego waloru (odnosi się to do walut, akcji, etc.) musi umiejętnie rozprowadzać swoje zlecenia. W innym przypadku cena, którą by uzyskał sprzedając/kupując byłaby nieatrakcyjna. Dlaczego nieatrakcyjna? Ponieważ składając wielkie zlecenia wywołałby gwałtowny spadek/wzrost kursu. Co więcej, taka reakcja powodowałaby przystąpienie innych uczestników rynku w stronę dużego zlecenia. Co za tym idzie kurs wykonałby jeszcze większy ruch czyniąc cenę jeszcze bardziej nieatrakcyjną.

Dlatego duzi gracze muszą kombinować. Muszą odczytywać z wykresu (a jakże!), gdzie może leżeć najwięcej zleceń. W ten sposób pojawiają się fałszywe wybicia (ang. fakeout brakeout), ponieważ fałszywe wybicie dostarcza płynności w stronę przeciwną niż zlecenie planowane przez instytucję: jeżeli duży gracz chce sprzedać, to wywołuje fałszywe wybicie by inni uczestnicy rynku zaczęli kupować. Dzięki temu, że kupują, duży gracz może zrealizować swoje zlecenia sprzedaży. Tak to się dzieje :)

Podsumowując, jestem skłonny uwierzyć w to, że na rynku BTC działają instytucje lub ktoś z naprawdę wielkim portfelem, mający pojęcie na temat tego, jakimi prawami rządzą się giełdy. Kontrargumentem do powyższej tezy może być fakt, że BTC nie jest unormowany prawnie, co byłoby to dość niezręczne dla instytucji finansowych. Nie mam solidnej wiedzy na ten temat, ale wydaje mi się, że jeżeli ktoś zarządza pieniędzmi innych osób (instytucje), to nie może tego robić inwestując w instrumenty niejasne w sensie prawa. Jednak wiadomo jak to jest: kto bogatemu zabroni ;)



[1] https://blockchain.info/charts/total-bitcoins
[2] http://stooq.pl/q/g/?s=kgh
Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: